poniedziałek, 15 lipca 2013

Co słychać?

Jak odpowiadać na pytanie "co u Ciebie słychać?"...

Co ja mogę powiedzieć? to że nic nie słychać?
Chcąc być szczerą musiałabym odpowiedzieć że, jest byle jak!
Że ledwo co odbije się od dna tylko po to by za chwile zatopić się w mule jeszcze głębiej!

A taka odpowiedź zawsze spowoduje konsternację, krępującą ciszę i po tym czuję się jeszcze gorzej...
Istnieje wysokie prawdopodobieństwo że rozmówca nie zapyta ponownie...

Jak odpowiadać na pytanie "Jak sie czujesz?"

Nie czuję!...nic oprócz bólu rozrywającego serce na każdą myśl o nich!
Czuję złość i żal do świata, że zgotował mi taki los!
Czuję łzy w oczach na widok innych dzieci!
Czuję pustkę w swoim życiu!
Czuję się niepełna, naznaczona już do końca życia!

Chcąc być szczera odpowiem, że czuję się tak podle, że chyba lepiej nie pytać - a to spowoduje --> patrz wyżej.

Teraz najprostszą odpowiedzią na zadane pytania "co słychać, jak się czujesz" należy jak najprędzej odpowiedzieć że dobrze i odbijając pałeczkę zapytać "a co u Ciebie?"



Czy ja jeszcze kiedyś będę pasować do tego świata?


czwartek, 4 lipca 2013

Nie chce!

Nie chce tu wracać, ja nawet nie lubię tego bloga...
Bloga, który bądź co bądź skutecznie pozwala mi zrzucić z siebie ogrom ciężaru, jest miejscem do którego zawsze i w każdym momencie zwracam się a on przyjmuje wszystko co chce powiedzieć... 
Ale go nie lubię, bo to oznacza że jest jeszcze tak dużo tych dni kiedy płacz zalewa mi oczy, kiedy muszę z siebie to wyrzucić - bo to jedno z bardzo niewielu możliwości, które "chcą mnie wysłuchać..."


Dziś mija kolejny miesiąc, już piąty...
Tymek dziś kończyłby 5 miesięcy
za pare dni minie już 6 miesięcy jak Piotruś odszed...

a to wszystko ciągle jakby zdarzyło się wczoraj... wciąż widzę malutenkie, sine usteczka mojego syna... widzę jego maluteńki zadarty nosek, włoski na całym ciele


Dziś pewnie wspólnie psocicie w niebie, zerkacie na nas i, mam nadzieje, macie nas w swojej opiece! 


poniedziałek, 1 lipca 2013

Jak to jest?

Jak to jest...czemu czasem jest tak ciężko? czemu tak ciężko jest zatrzymać łzy na widok małych chłopców? jak zatrzymać wyobraźnię, by nie rozpędzała się tak daleko? bym w swojej głowie nie widziała obrazka z naszego życia - które mogłoby być - a już nigdy nie będzie?

Jak to jest..., że podczas trwania całkiem przyjemnego spotkania ze znajomymi nagle zgada się matka z matką i wtedy już cała uwaga skupia się tylko na dzieciach? czemu wtedy jest mi tak źle? czemu czuję się wybrakowana? i czemu nagle znów mimo dobrego nastroju wpada się w ogromny dół?

Jak to jest..., że na spotkaniu rodzinnym przy stole rozmawia się o osobach które zmarły ale nikt nie wspomina moich dzieci? czemu (z dużym prawdopodobieństwem) rodzinie łatwo rozmawia się na mój temat - za moimi plecami a przy mnie udają że nie ma tematu? czemu boją się poinformować oficjalnie o kolejnej ciąży w rodzinie tylko ze względu na mnie? czemu po tym czuję się jeszcze gorzej? jakbym była wielką przeszkodą i z całą pewnością było by lepiej jakby mnie nie było?

Jak to jest..., że mnie nikt nie zapyta czy tęsknie, nie zapyta o zdjęcie? czemu nikt nie zaproponuje że chciałby ze mną odwiedzić chłopców na cmentarzu? 

Jak to jest..., że kobieta z 4 miesięcznym dzieckiem karmionym piersią nie docenia tego co ma i pali papierosy? czemu dziewczyna która jest w ciąży ( o której w czystej torii ja nie wiem) też pali i nie dba o siebie?

Jak to jest..., że ludziom tak ciężko jest wykazać się odrobiną empatii? przekazania choćby poprzez chwycenie za rękę że się jest obok? że można na tego kogoś liczyć? czemu mi płaczącej łatwiej powiedzieć "spróbuj się wziąć w garść, przezwyciężyć to" niż "jest mi tak przykro, płacz wtedy kiedy czujesz że potrzebujesz i jak długo tylko chcesz"? jak powiedzieć do krwawiącej rany by krew przestała lecieć? jak powiedzieć sercu nie płacz?

Jak to jest..., że ciągle ktoś krytykuje moje zachowania, mówi mi jak powinnam a jak nie powinnam się zachowywać? czemu nie potrafi wybaczyć mojego wybuchu złości? czemu mam wrażenie że cokolwiek robię to zawsze jest źle? czemu nie opuszcza mnie uczucie, że nie powinnam tu być?  że nie pasuję już do tego świata?

Jak to jest..., że wszystko to sprowadza się do jednego wielkiego histerycznego płaczu nad grobem moich dzieci? Czemu ich tu nie ma, przecież wszystko byłoby wtedy o wiele prostsze...








Piotrusiu w sobotę miałeś swoje pierwsze imieninki, tylko babcia pamiętała i dostałeś od niej piękne kwiatuszki! Mam nadzieje że wspólnie z bratem i Aniołkową Bandą spędziliście miło czas!