poniedziałek, 1 lipca 2013

Jak to jest?

Jak to jest...czemu czasem jest tak ciężko? czemu tak ciężko jest zatrzymać łzy na widok małych chłopców? jak zatrzymać wyobraźnię, by nie rozpędzała się tak daleko? bym w swojej głowie nie widziała obrazka z naszego życia - które mogłoby być - a już nigdy nie będzie?

Jak to jest..., że podczas trwania całkiem przyjemnego spotkania ze znajomymi nagle zgada się matka z matką i wtedy już cała uwaga skupia się tylko na dzieciach? czemu wtedy jest mi tak źle? czemu czuję się wybrakowana? i czemu nagle znów mimo dobrego nastroju wpada się w ogromny dół?

Jak to jest..., że na spotkaniu rodzinnym przy stole rozmawia się o osobach które zmarły ale nikt nie wspomina moich dzieci? czemu (z dużym prawdopodobieństwem) rodzinie łatwo rozmawia się na mój temat - za moimi plecami a przy mnie udają że nie ma tematu? czemu boją się poinformować oficjalnie o kolejnej ciąży w rodzinie tylko ze względu na mnie? czemu po tym czuję się jeszcze gorzej? jakbym była wielką przeszkodą i z całą pewnością było by lepiej jakby mnie nie było?

Jak to jest..., że mnie nikt nie zapyta czy tęsknie, nie zapyta o zdjęcie? czemu nikt nie zaproponuje że chciałby ze mną odwiedzić chłopców na cmentarzu? 

Jak to jest..., że kobieta z 4 miesięcznym dzieckiem karmionym piersią nie docenia tego co ma i pali papierosy? czemu dziewczyna która jest w ciąży ( o której w czystej torii ja nie wiem) też pali i nie dba o siebie?

Jak to jest..., że ludziom tak ciężko jest wykazać się odrobiną empatii? przekazania choćby poprzez chwycenie za rękę że się jest obok? że można na tego kogoś liczyć? czemu mi płaczącej łatwiej powiedzieć "spróbuj się wziąć w garść, przezwyciężyć to" niż "jest mi tak przykro, płacz wtedy kiedy czujesz że potrzebujesz i jak długo tylko chcesz"? jak powiedzieć do krwawiącej rany by krew przestała lecieć? jak powiedzieć sercu nie płacz?

Jak to jest..., że ciągle ktoś krytykuje moje zachowania, mówi mi jak powinnam a jak nie powinnam się zachowywać? czemu nie potrafi wybaczyć mojego wybuchu złości? czemu mam wrażenie że cokolwiek robię to zawsze jest źle? czemu nie opuszcza mnie uczucie, że nie powinnam tu być?  że nie pasuję już do tego świata?

Jak to jest..., że wszystko to sprowadza się do jednego wielkiego histerycznego płaczu nad grobem moich dzieci? Czemu ich tu nie ma, przecież wszystko byłoby wtedy o wiele prostsze...








Piotrusiu w sobotę miałeś swoje pierwsze imieninki, tylko babcia pamiętała i dostałeś od niej piękne kwiatuszki! Mam nadzieje że wspólnie z bratem i Aniołkową Bandą spędziliście miło czas!

1 komentarz:

  1. Imieninki Piotrusia, urodziny Kubusia... Oj była w Niebie impreza...

    Kasiu, Ciebie mocno przytulam :*** niestety, często tak jest, że ktoś, kto nie przeżyje takiej tragedii, nie jest w stanie zrozumieć naszego cierpienia. A my musimy przeżyć naszą żałobę razem z płaczem i histerią i psychicznymi dołami, bo tylko to pozwoli nam się pozbierać

    OdpowiedzUsuń