poniedziałek, 23 grudnia 2013

Wesołych Świąt?

Nie chcę liczyć ile mieliby już miesięcy - a i tak to wiem.
Ciężko mi wyzbyć się myśli, że to miały być nasze pierwsze wspólne święta.
Miało być wspaniale, radośnie, wyjątkowo. 
Wiem, że nie powinnam zapuszczać się w te wspomnienia - a raczej nie zrealizowane marzenia... a jednak

To będą wyjątkowe święta, wyjątkowe inaczej - bo bez nich. 
Bardzo bym chciała, jak w opowieści Sylwetki, spotkać swe Aniołki, móc choć jeszcze raz przytulić, wyściskać i wycałować i płakać z radości. 
Zamiast tego będę się uśmiechać, ze spokojem zerkać na puste miejsce przy stole, nie będę płakać co by nie zamokły im skrzydełka.


Tego życzę sobie i Wam, by ogarnął nas spokój, byśmy poczuli obecność naszych ukochanych dzieci. 
Ah, i życzę jeszcze dużo sił, by móc zrealizować powyższe postanowienia. 

I niech to będą mimo wszystko Wesołe Święta! 


środa, 18 grudnia 2013

"If the sky comes falling down for you, there is nothing in this world I wouldn't do..."

Siostra przesłała linka.
Napisała i ostrzegła: "tylko nie rycz"



Tylko że ciężko nie ryczeć...
I nie wiem czy to przez tą ciąże tak się rozregulowałam płaczliwie?
Czy może śmierć moich dzieci mnie tak zmieniła?
Czy może jednak lekcje które najbliżsi mi wpajają wreszcie odnoszą skutek i uczę się cieszyć z rzeczy małych?


No bo czemuż by płakać na piosence pop?
Ano temu, że w tej piosence w bardzo zawoalowany sposób, zrozumiały chyba dla nas sióstr jest przekaz, że zawsze i w każdych okolicznościach będziemy walczyć o siebie nawzajem. Że mimo naszych sprzeczek, złośliwości i dręczenia zawsze staniemy w swojej obronie.
I bardzo cieszy mnie ta świadomość, to potwierdzenie czegoś, co tak naprawdę od zawsze wiedziałyśmy.
Dziękuje <3

To niesamowite, że to stało się teraz, kiedy zjada mnie ogromny strach przed tym co będzie, co mnie czeka, kiedy przejeżdżając jeszcze obok cmentarza wieczorem i zerkając na grób dzieci w myślach poprosiłam, by pomogli, by wsparli, by mieli w opiece.
Oni za to zesłali mi taki oto znak.
Oby to był dobry znak.

czwartek, 5 grudnia 2013

Dziesięć

Kolejny miesiąc minął, to już 10 od kiedy ich nie ma.

Dziś, muszę przyznać, jest inaczej niż każdego poprzedniego miesiąca w ten dzień.
Nie pozwalam już sobie na spazmatyczny płacz rozpaczy, choć może i nie mam na niego ochoty ostatnio.


Ostatnio w necie dość popularny stał się filmik małego Warda Milsa
Oglądając ten filmik z jego pierwszego roku, nie da się powstrzymać łez,
Tymuś też był taki malutki... Tak bardzo tęsknie, tak bardzo żałuje że zabrakło nam trochę szczęścia
Może pozwolę dziś sobie na odrobinę marzeń jak by to było gdyby...