Dzień pierwszego listopada niby jak co roku, a jak bardzo inny...
W tym roku, musiałam poczynić przygotowania do tego dnia.
W tym roku, nie byłam u dziadka w innym mieście na grobie
W tym roku stałam nad grobem moich dzieci...i nie potrafię opisać tych uczuć które mną szargały, co chwilę tylko przełykałam łzy, zmuszając się by nie wpaść w jakąś histerię.
Wokół ludzie, uśmiechnięci, pełnymi rodzinami spotykają się nad grobami swoich bliskich a w mojej głowie myśli, że może Ci ludzie traktują te święto trochę jak okazję do spotkać towarzyskich? do spotkania rodziny, z którą widzieli się już dawno, i doszło do mnie że i ja, o ironio, jeszcze w zeszłym roku też tak miałam.
Dziś to było zupełnie nowe doświadczenie, czas na wspomnienia 23 tygodni ciąży, czas na powrót myśli i marzeń, tych które miały się realizować razem z chłopakami, ale także czas na zadumę nad tym czy dobrze im w niebie, czy spoglądają na nas, czy mają nas w swojej opiece, czy rozrabiają wraz z całą Aniołkową bandą, czy dbają o siebie nawzajem, czy też tęsknią tak bardzo jak my, czy wiedzą jak bardzo ich kochamy...
Kocham, tęsknie, pamiętam i myślę