sobota, 28 września 2013

"Bo byłeś tylko małym brzuszkiem..."

Bo byłeś tylko małym brzuszkiem, nienarodzonym przez 4 miesiące i wtem wyrwanym do życia
i może byłeś potrzebny tam, ale my wciąż nie zdajemy sobie sprawy dlaczego







piątek, 27 września 2013

Rok temu...

Rok temu o tej porze wiedziałam już że jestem w ciąży...

Nie wiem czego pragnę bardziej, cofnięcia czasu czy wymazania tego wszystkiego z mojej pamięci?

Najbardziej bym chciała jednak cofnąć czas i zmienić zakończenie.

Czemu takie wydarzenia zmieniają postrzeganie całego mojego życia?
Czy chciałabym wrócić do "dawnej ja"? tej jeszcze z przed walki z niepłodnością?
Czy jednak nauczę się szanować siebie taką jaka jestem?

Dziś to nie jest dobry czas, dziś to nie jest dobry dzień....W sumie to każdy jest taki...
Szczęście dla mnie jest nie osiągalne tak samo jak gwiazda z nieba...

niedziela, 22 września 2013

Uśmiech

Czy można mieć nadmiar uśmiechów?
Choć może lepiej zapytać czy Aniołkowy rodzic ma jakiś limit radości?
Czy jeśli już zdarzą się uśmiechy, nieskrępowane tym poczuciem winy ze nie powinnny sie pojawiać gdy w sercu żal, to czy później muszą być okraszone łzami?
Łzami swobodnie spływającymi po policzkach, nieskrępowanych nawet niczyją obecnością... tak samo jak ten wczorajszy usmiech...

piątek, 20 września 2013

Ciężko...

Nie czuję się dobrze...wszystko odbieram zbyt emocjonalnie, za dużo się dzieje... potrzebuję więcej spokoju...

Za dużo biorę do siebie, bo to chyba chore by nie spać po nocach rozmyślając o tym co powiedzieć koleżance, która zawiodła... która obrażona, nawet nie pamiętam na co, na mnie tak bardzo, nie schowała urazy do kieszeni po śmierci moich chłopaków, nie zainteresowała się, nie zadzwoniła - ciągle pielęgnując chyba tą swoją urazę którą wyrobiła sobie w stosunku do mnie: rozhisteryzowanej, napakowanej hormonami i myślami o chorobie dziecka dziewczyny...

To mnie rujnuje, że ktoś musi to przeżywać, że kolejna dziewczyna z bardzo wyczekiwanej i wystaranej ciąży przeżywa to co ja, niespełna rok temu. Że kolejnej osobie kończy się świat, że nie ma żadnych możliwości by zrobić cokolwiek, że tylko trzeba czekać i 'mieć nadzieje' ...kiedy tej nadziei tak bardzo brak...
Sytuacja wydusiła ze mnie ukryte wspomnienia i dla mnie nagle znów była połowa listopada zeszłego roku a ja dowiedziałam się właśnie że jest duże prawdopodobieństwo że dziecko noszone pod moim sercem będzie nieuleczalnie chore. Tych chwil, tego okropnego czasu oczekiwania nie da się opisać, tego bólu rozpaczy i bezsilności nie chcę nigdy więcej poczuć...

Czemu nie można tak po ludzku ucieszyć sie z czyjejś ciąży? czy to już tak będzie że uczucia jakie będą się pojawiać w takich momentach to będzie radość pomieszana z nutką zazdrości i ogromnym strachem?  czemu mimo tego strachu chęć by poczuć jeszcze raz delikatne kopniaki w brzuchu jest taka silna?

Czasem są takie dni, że jest tak ciężko... tak ciężko jest mi się podnieść po kolejnym upadku spowodowanym nagłym powrotem wspomnień i myśli... może kiedyś przyjdzie taki dzień że faktycznie już się nie podniosę? może wtedy spotkam się z chłopakami? Chciałabym...

środa, 11 września 2013

Żal

Jestem na izbie przyjec jednego z warszawskich szpitali.
Trzymam sie, nie daje sie przytłaczajacym myślom, każdy szpital i już zawsze bedzie mi sie źle kojarzył. Wokół mnie same ciężarne, radosne, uśmiechnięte, nawiązuja ze soba kontakt, rozmawiają o ciążowych dolegliwościach - ja sie trzymam! zaczytana w książce staram się nie zwracac uwagi na te kobiety - myślę sobie, bo i po co zadręczać się tym?
Aż nagle, wchodzi ratownik medyczny, prosi by otworzyć mu drzwi, za nim idą kolejni którzy przewożą inkubator a w nim malutkie owiniete kocykiem dziecko...
Spojrzałam drugi raz, dziecko się poruszyło, machało rączkami i nóżkami.
I tu slończyła sie moja silna wola, łzy popłynęły zupełnie bez kontroli, nagle przed oczami mam widok mojego malego Tymka a w sercu ogromne ukłucie żalu, rozpaczy...

Ostatnio długo nie mogę zasnąć, wspomnienia z przed roku wbijają się w moją głowę...
Rok temu już byliście, wprawdzie na szkiełku jeszcze, ale byliście...

czwartek, 5 września 2013

Nie da się..

Kolejny piaty dzień, kolejnego miesiąca.
Znów odliczanie, że ich nie ma a mieli być!

Nie da się zapomnieć, w natłoku ogromu spraw, angażującej pracy, chronicznego niewyspania, odpychania tych myśli przez większą część doby - nie da się zapomnieć...

Te wspomnienia krążą, zbierają się w chmurę nad moją głową by tylko wtedy gdy stanę nad grobem, mogły przerodzić się w deszcz moich łez...

Dziś znów zadałam sobie pytanie: jak by wyglądało nasze życie? Tylko tym razem zadałam je głośno, na tyle głośno że mąż odpowiedział mi z delikatnym rozmarzonym uśmiechem na twarzy ze z całą pewnością było by przewrócone do góry nogami. Odpowiedziałam ze nie, ono teraz jest przewrócone bo miało być inaczej, bo chłopców nie ma... A my i tak każdego dnia wstajemy i jak roboty odpychamy wspomnienia i żale by wykonywać swoje obowiązki.

Staram sie nie rozmyślać o tym "co by było gdyby..." to mnie rujnuje, chwieje całą mną i tylko milimetry powodują że się nie przewracam po raz kolejny...

Chciałabym żeby wszystko było inaczej, chciałabym nie mieć tego bagażu doświadczenia, chciałabym znów częściej się uśmiechać bez tego żalu w sercu, który tak często mi towarzyszy, chciałabym mieć ten swój normalny świat z dwójką małych chłopców...