wtorek, 20 stycznia 2015

By docenić, to co się ma...

Wieczór, umęczona niedawnymi ćwiczeniami zaległam w łóżku z laptopem na kolanach.
Oliwia w swoim łóżeczku rozkosznie śpi, obok mąż pochrapuje.
Moje palce, jakby mimowolnie wpisują w wyszukiwarce Dawidek Spałek... wiem kim jest ten chłopiec, znam po części jego historię, jednak nie potrafiłam do niedawna przeczytać choćby jednego artykułu z jego 'fanpejdza' czy bloga.
Nie mogłam bo nie chciałam wiedzieć jak mogłoby być, gdyby Tymek przeżył.
A dziś czytam i łzy jak grochy spadają po policzkach.

W pewnym sensie zazdroszczę rodzicom Dawidka, on przeżył, mają go przy sobie, mogą tulić i całować. Nauczyli sie, jak sami twierdzą, doceniać wieeele rzeczy, tych najmniejszych. Dziś nie opuszczają broni, wciąż zażarcie walczą o jego zdrowie, rozwój fizyczny i psychiczny i cieszą się z każdej chwili, każdego dnia z Dawidem.

Czy ja bym dała rade, czy byłabym tak silna jak oni? czy potrafiłabym, jak oni, docenić to co się ma. Postęp w rehabilitacji, grymas na twarzy czy umiejętność jedzenia? Nie potrafię sobie nawet wyobrazić tego, jak wiele przeszli

Pamiętam te chwile z nad inkubatora gdzie leżał Tymek, gdzie maszyny co chwilę pikały a te kobiety mówiły do siebie, że nie mogą go ustabilizować. Pamiętam że gdy serce przepełnione miłością do syna chciało walczyć i nie pozwolić mu nigdy odejść to rozum podpowiadał, że jeśli miałby cierpieć tu ze mną to niech lepiej powędruje tam, do brata, do nieba gdzie będzie zdrowy.

Dobrze się stało, że dziś weszłam na te strony...

Dziś z nową siłą doceniam, to co mam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz