piątek, 6 lutego 2015

2 lata

Ostatnie dwa dni były ciężkie, nie tak ciężkie jak jeszcze rok temu - to fakt - jednak smutek, żal i ogromna ogromna tęsknota znów na nowo zagościły w moim sercu.
Obrazy wspomnień z przed dwóch lat na nowo wyświetlały się w mojej głowie...
Zasypiając analizowałam każdy z tych felernych dni sprzed dwóch lat.
Niedziela w szpitalu, mój krzyk kiedy odeszły mi wody, poniedziałek - usg, słowa brak szans - nie zatrzymamy tego i poród, wtorek godzina 11 - Tymek zmarł, kiedy jeszcze chwilę wcześniej walczył dzielnie w inkubatorze.
to wspomnienia na zawsze już wyryte w mojej pamięci.

Gdy jestem na cmentarzu u nich rozmyślam, czemu nie mogłam mieć wszystkiego?
Czemu nie ma z nami chłopców i Oliwii.
I choć wiem, że gdyby wtedy się udało to Oliwii pewnie by nie było to zachłannie chciałabym mieć ich wszystkich. czasem wyobrażam sobie że chłopcy są, rozrabiają, śmieją się, żartują i przytulają - teraz łatwiej mi o wyobrażenia - bo mam Oliwię, wcześniej nie do końca wiedziałam jak może wyglądać macierzyństwo.

Ostatnio przeczytałam wywiad, z rodzicam, którzy także utracili dziecko. Napisali tam m.in

"Nie można się pogodzić ze śmiercią swoejgo dziecka. Żałoba trwa do końca życia. Książkowe jej etapy mam już za sobą, normalnie funkcjonuję, potrafie się śmiać, nie mam wyrzutów sumienia. Życie toczy się dalej. Ale są takie chwile kiedy smutek wraca jak fala tsunami. Czasami w zupełnie niespodziewanych momentach"

I ja całą sobą się z tym zgadzam.

Wreszcie nastał czas, kiedy odchodząc z cmentarza nie połykam łez. Dotykam ręką zimnego pomnika i mówię im że kocham i tęsknie. I tak już będzie zawsze.

Kocham i tęsknie

1 komentarz: