niedziela, 13 października 2013

Bose stópki

To był dzień pełen wyzwań...
Dałam radę i jestem z siebie dumna - nie spłakałam się.
Trzymałam na rękach małego chłopca i czułam w sercu radość przeplataną z bólem.

Dni jak ten, chyba już zawsze będą miały odzwierciedlenie w mokrej od płaczu poduszcze... z czasem jednak, mam nadzieje, bedzie coraz lepiej, patrzenie jak rośnie mój chrześniak będzie sprawiało jeszcze większą radość - wkońcu miał być rówieśnikiem z moimi chłopakami

Cholernie mi ich brakuje... tak bardzo chciałabym móc ich przytulić, pogłaskać, pocałować w czoło i oglądać bose stópki...

1 komentarz:

  1. Kasiu ja też jestem z Ciebie dumna :-) Może dla innych, trzymanie małego dziecka w ramionach to nic takiego, ale, My - Aniołkowe wiemy ile na taką "prostą czynność" potrzeba siły i odwagi.

    OdpowiedzUsuń