wtorek, 9 kwietnia 2013

Dobrze że boli...

Wróciłam do pracy... zabolało...
nie tylko to, że w sumie nie wiadomo po co tu wróciłam, ale to, że powrót znów uświadomił mi  że to faktycznie koniec, że już nie ma ciąży, nie ma ubranek, zabawek i kołyski...że moje życie powinno wrócić już całkiem do normalności...

Ale cieszę się że jeszcze boli, że jeszcze mam łzy bo one pozwalają wierzyć że jeszcze coś czuję... Czas ciągle się nie zatrzymał a teraz pędzi jeszcze szybciej tylko ja czasem ciągle stoję taka zdziwiona tym pędem...

Wszystko dzieje się machinalnie, odruchowo, zadaniowo... każą wstać - wstanę, każą pracować - pracuję,
dla mnie to dobrze... bo sama ciągle nie potrafię podejmować decyzji, bo ciągle w tyle głowy mam by tylko skulić się w sobie i płakać...

Wkurzam się, gdy ktoś mówi mi że powinnam próbować być szczęśliwa... że muszę żyć dalej, że każdemu przydarzają się nieszczęścia ale trzeba wstać i iść dalej... ja nie chce... jeszcze nie teraz
Teraz czuję że muszę popaplać się w swojej rozpaczy, łzach... nie chcę być szczęśliwa... nie powinnam, bo Ich ze mną nie ma, nigdy już nie będzie, jak można mówić żyj dalej - kiedy moje życie się skończyło...

Na dziś Edyta Geppert - Zamiast

Cały tekst jest poruszający i tak oddający to co czuję...

"Ty, Panie tyle czasu masz,
Mieszkanie w chmurach i błękicie,
A ja na głowie mnóstwo spraw
I na to wszystko jedno życie
A skoro wszystko lepiej wiesz,
Bo patrzysz na nas z lotu ptaka,
To powiedz czemu tak mi jest,
Że czasem tylko siąść i płakać?

Ja się nie skarżę na swój los,
Potulna jestem jak baranek
I tylko mam nadzieję, że...
Że chyba wiesz co robisz Panie

Ile mam grzechów, któż to wie?
A do liczenia nie mam głowy,

Wszystkie darujesz mi i tak,
Nie jesteś przecież drobiazgowy
Lecz czemu mnie do raju bram,
Prowadzisz drogą taką krętą?
I czemu wciąż doświadczasz tak,
Jak gdybyś chciał uczynić świętą?

Nie chcę się skarżyć na swój los,
Nie proszę więcej niż dać możesz
I ciągle mam nadzieję, że...
Że chyba wiesz co robisz Boże

To życie minie jak zły sen,
Jak tragifarsa, komediodramat,
A gdy się zbudzę westchnę, cóż
To wszystko było chyba zamiast
Lecz póki co w zamęcie trwam,
Liczę na palcach lata szare
I tylko czasem przemknie myśl,
Przecież nie jestem tu za karę
Dziś czuję się jak mrówka,
Gdy czyjś but tratuje jej mrowisko
Czemu mi dałeś wiarę w cud,
A potem odebrałeś wszystko?

Nie chcę się skarżyć na swój los,
Choć wiem jak będzie jutro rano
Tyle powiedzieć chciałam Ci
Zamiast pacierza na dobranoc



1 komentarz:

  1. Kasiu nasze życie nigdy już nie będzie w pełni normalne. To prawda że po pewnym czasie nauczysz się żyć z bólem, ale teraz musisz przeżyć żałobę. Nikt nie ma prawa mówić Ci, że już wystarczy, że teraz ma być normalnie, bo każdemu przydarzają się nieszczęścia. Tylko na ogół Ci wszyscy, którzy tak dobrze radzą nie stracili dziecka. Przytulam, a dla Chłopców światełka [*]

    OdpowiedzUsuń