czwartek, 4 kwietnia 2013

Powiedz czy jest raj...?

Wróciłam z urlopu...
Dla większości jest to czas odpoczynku od obowiązków, pracy, a dla mnie czas na... no właśnie na co?
na zapomnienie - przecież nie da się tego zapomnieć, na zaczęcie od nowa - czy to nie za wcześnie?
W każdym razie, udało mi sie odetchnąć trochę, trochę częściej się uśmiechać. Zrozumiałam co tak naprawdę oznaczały słowa, które do mnie kierowano by przeżyć żałobę po swojemu... Wiem że nie mogę powstrzymywać swojego płaczu, swoich rozmyślań i bólu, bo inaczej wracają - mocniej!

Najgorsze były te chwile, kiedy wszystko było dobrze i naglę zupełnie znikąd pojawiał się płacz, straszny i prawdopodobnie wymyślony ból w środku...wtedy gdy uświadomiłam sobie, że przecież chciałabym pokazać te wszystkie rzeczy chłopcom, by razem z nami obserwowali pływające wśród raf koralowych rybki, chciałabym by mąż uczył ich pływać, by biegali w rękawkach po ciepłej plaży, by po wyczerpującym dniu na kąpielach i zabawach zasypiali z uśmiechem na twarzy tylko po to by następnego dnia kontynuować nasze małe rytuały wakacyjne...

Często włączałam sobie piosenkę G. Markowskiego


i próbując sobie odpowiedzieć na pytanie czy jest raj zaczytywałam sie w książkę Todda Burpo "Niebo istnieje...naprawdę!"

Wywołało we mnie kolejne przemyślenia, raz uśmiech i nadzieje a raz przygnębienie u płacz...
Ale chcę wierzyć w niebo, to ułatwia mi życie bez nich...
Chcę wierzyć, że naprawdę jest jakieś życie po życiu i tam się zobaczymy... tam znów będę mogła ich przeprosić, ukochać i ucałować i nadrobimy to wszystko, czego nie udało sie nam dokonać tu na ziemi...
Pewnie to irracjonalne i naiwne ale pomaga...
Zastanawiam sie jeszcze tylko czy ja będę zasługiwała na niebo?czy wstawią się za mną? czy jak tam się spotkamy to oni nadal będą tacy malutcy? czy urosną? czy zrozumieją? wybaczą? czy ja będę stara? czy teraz ktoś o nich dba?

Dziś byłabym w 31 tc...
Dziś Tymuś miałby już 2 miesiące...
Jutro to już dwa miesiące jak lewituję z dnia na dzień, wypędzając te myśli by prędzej dołączyć do moich Aniołków...

Tymoteuszku, Piotrusiu - bardzo Was kocham! tęsknie bardzo mocno! Proszę wybaczcie mi te chwilę kiedy znów staram się żyć normalnie... To wcale nie oznacza że o Was zapominam... WY na zawsze już zostaniecie w naszych sercach, myślach, modlitwach...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz