piątek, 17 maja 2013

Kilka metrów pod ziemią

Jestem w dole... w ogromnym, zimnym, potwornym dole...tak jakbym leżała razem z moimi chłopcami... tylko że ja się ruszam, ja chodzę, pracuję, jem i z całych sił walczę... walczę by nie poddać się tym złym emocjom...
Budzę się każdego dnia z myślą, że dziś to już będzie lepiej, że w końcu się coś zmieni...
ale to nieprawda... nic się nie zmienia, ciągle tak samo i nieustannie boli, a ja udaję przed wszystkimi że jest lepiej, że już potrafię się uśmiechać, że mimo wszystkich przeciwności prę do przodu!

I tylko stojąc nad grobem Tymka i Piotrka jestem sobą, nie muszę wstydzić się swoich łez i fatalnego samopoczucia... nie wstydzę się swojej słabości i tego że każdego dnia proszę ich by nam pomagali, by opiekowali się nami - chociaż to MY powinniśmy opiekować sie nimi...

Forumowy wątek mam majowo-czerwcowych zaczyna się rozpakowywać, ja miałam być wśród nich...Już wiem jak bardzo ciężki czas przedemną, a jeszcze nawet nie dotarłam do połowy...
Chyba nie pozostaje mi nic innego niż czekać aż dobiję do dna mojej rozpaczy, żalu, tęsknoty i bezsilności... może wtedy uda mi się jeszcze raz odbić i wypłynąć, choć trochę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz