niedziela, 24 lutego 2013

...i nie budzić sie wcale!

Każde przebudzenie ze snu jest dla mnie koszmarem... nagle wszystko znów sie dzieje a ja znów cierpie jak przypominam sobie o tym...

W kółko zadaję sobie pytanie, jak to możliwe że Ich już nie ma? jak to możliwe żeby tak szybko stracić to, o co tak długo się walczyło? jak to możliwe że to właśnie przytrafiło sie nam? jak to możliwe, że juz zawsze będę miała swoje dzieci w niebie a odwiedzać ich będę mogła tylko na cmentarzu?

W snach jest lepiej, w moich snach znów jestem w ciąży, szczęśliwa, nie czuję tej strasznej pustki, tego jakby wyrwal ktoś połowę mnie...

najlepiej by było nie budzić się wcale!

Wczoraj zaprosilismy do nas znajomych - taka próba życia w miarę normalnie.
Jedna kolezanka jest w ciąży okolo miesiąc starszej niż ja bym była... wspólnie z nią chciałam pochodzić na basen, zajęcia dla ciężarnych, z nią także konsultowałam wyprawkowe rzeczy. Dlatego dziś zastanawiam sie, czemu ja sobie to robię? patrząc na nią nie było w mojej głowie innego pytania, jak by to było gdyby sie nie wydarzyło, jakiej wielkości brzuch ja bym juz miała, o czym byśmy rozmawiały, ile uśmiechu bym miała na twarzy opowiadając jej o swoich zachciankach czy o kopniakach w brzuchu...
Wizytę koleżanki mocno odchorowałam płaczem jak tylko wyszli z progu mojego mieszkania...
I nic nie jest mi lepiej...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz